Truizmem a nawet tautologią jest stwierdzenie, że działalność nie mające celu jest bezcelowa. Tymczasem jedynie nieliczne działania władzy mają przemyślane cele. Co prawda cele są deklarowane, ale nic ponad to. Winobranie jest tego najwyrazistszym przykładem.
Kiedyś służyło wspólnemu świętowaniu. Było plemiennym rytuałem wynikającym z więzi społecznych i poczucia wspólnoty. Zgodnie z psychologiczną logiką wspólnego pozytywnego doświadczenia rytuał ten zwiększał poczucie wspólnoty.
W czasach szarości PRL-u Winobranie było rodzajem Saturnaliów, czasu poza „normalnym” kalendarzem. Czasu w którym władza pozwalała „ludowi” na nieco więcej. Władza miała swój cel, a było nim pokazanie ludzkiej twarzy. Społeczeństwo mogło się gromadzić i poobcować z krajową kulturą.
Czas postpeerelowski zmienił zarówno potrzeby władzy jak i potrzeby społeczeństwa. Władza od 1989 roku zajmuje się umacnianiem władzy a społeczeństwo ratowaniem swojego ekonomicznego bytu. Na początku lat 90 nastała era ustawicznego jarmarku, niezliczonych targowisk, szczękowego i namiotowego handlu. Tandeta, chałtura, badziew zalał ulice polskich miast. Kto się miał dorobić, dorobił się, kto miał się obkupić obkupił się. Tandeta wraz z PRL-em zaczęła odchodzić w przeszłość. Zaczęła i kiedy zdawało się, że odejdzie, wróciła wraz z Winobraniem i podobnymi Dniami Naszego Kochanego Miasta. Odgrzewana zgrzebność wróciła do centrów miast wraz z taborem objazdowych kramarzy tandetą.
Władza deklaruje, że Winobranie ma promować Zieloną Górę. Ja się jednak pytam komu i czym. Większość bowiem tego co nazywane jest Winobraniem nie jest lokalne a należy do globalnego świata tandety w najgorszym guście. W efekcie Zielona Góra staje się swoją własną pryszczatą karykaturą a do miasta zjeżdżają się amatorzy nie kultury a zwyczajnego badziewia, którego nikt poza tym objazdowym kramarstwem nie oferuje. Miasto na ponad tydzień cofa się w cywilizacyjnym rozwoju i nie są w stanie zrekompensować tej żenady gwiazdy III i IV estradowej ligi.
Czwartek celowo udałem się na Deptak w poszukiwaniu szczególnej tandety. Oto 6 przykładów wyłowionych z tego morza potworności estetycznych.
Zły gust estetyczny owocuje szkaradziejstwami jako erzacami piękna. Innym aspektem tandety jest zestawienie. Obrazu świętej rodziny z rozdeptanymi używanymi butami, zestawieniem ulicznej reklamy z jarmarczną realnością. Wszystko zamiast upiększać miasto, szpeci je dając dowód bezguścia miasta i jego władzy.