Winobranie z bliska

14 września, 2012

Jakże często w mediach doniesieniach spotyka się retoryczne szczudła typu: prawdziwe kulisy, sensacyjne odkrycie, unikalne informacje, nieznana prawda. Wszystkie one mają świadczyć o wyjątkowości zwyczajnej medialnej brei. Mimo pełnego krytycyzmu to tej formuły pozyskiwania czytelników i widzów, postanowiłem skorzystać z tej oszukańczej metody. Stąd tytuł „Winobranie z bliska” mające rzekomo świadczyć o jakości dziennikarskiego warsztatu.

Jak się Państwo przekonacie to po prostu słowna gra, w myśl której postanowiłem przybliżyć obiektyw aparatu do fotografowanych obiektów. Taki zabieg wbrew pozorom umożliwia zwiększenie dystansu do tego co się fotografuje. Często bliżej może znaczyć dalej a to co szkaradne z pewnej odległości po zbliżeniu okazuje się interesujące. Wyrwane z kontekstu lepiej uzmysławia ten kontekst.

Winobraniowa tandeta

13 września, 2012

Truizmem a nawet tautologią jest stwierdzenie, że działalność nie mające celu jest bezcelowa. Tymczasem jedynie nieliczne działania władzy mają przemyślane cele. Co prawda cele są deklarowane, ale nic ponad to. Winobranie jest tego najwyrazistszym przykładem.
Kiedyś służyło wspólnemu świętowaniu. Było plemiennym rytuałem wynikającym z więzi społecznych i poczucia wspólnoty. Zgodnie z psychologiczną logiką wspólnego pozytywnego doświadczenia rytuał ten zwiększał poczucie wspólnoty.
W czasach szarości PRL-u Winobranie było rodzajem Saturnaliów, czasu poza „normalnym” kalendarzem. Czasu w którym władza pozwalała „ludowi” na nieco więcej. Władza miała swój cel, a było nim pokazanie ludzkiej twarzy. Społeczeństwo mogło się gromadzić i poobcować z krajową kulturą.

Czas postpeerelowski zmienił zarówno potrzeby władzy jak i potrzeby społeczeństwa. Władza od 1989 roku zajmuje się umacnianiem władzy a społeczeństwo ratowaniem swojego ekonomicznego bytu. Na początku lat 90 nastała era ustawicznego jarmarku, niezliczonych targowisk, szczękowego i namiotowego handlu. Tandeta, chałtura, badziew zalał ulice polskich miast. Kto się miał dorobić, dorobił się, kto miał się obkupić obkupił się. Tandeta wraz z PRL-em zaczęła odchodzić w przeszłość. Zaczęła i kiedy zdawało się, że odejdzie, wróciła wraz z Winobraniem i podobnymi Dniami Naszego Kochanego Miasta. Odgrzewana zgrzebność wróciła do centrów miast wraz z taborem objazdowych kramarzy tandetą.

Władza deklaruje, że Winobranie ma promować Zieloną Górę. Ja się jednak pytam komu i czym. Większość bowiem tego co nazywane jest Winobraniem nie jest lokalne a należy do globalnego świata tandety w najgorszym guście. W efekcie Zielona Góra staje się swoją własną pryszczatą karykaturą a do miasta zjeżdżają się amatorzy nie kultury a zwyczajnego badziewia, którego nikt poza tym objazdowym kramarstwem nie oferuje. Miasto na ponad tydzień cofa się w cywilizacyjnym rozwoju i nie są w stanie zrekompensować tej żenady gwiazdy III i IV estradowej ligi.
Czwartek celowo udałem się na Deptak w poszukiwaniu szczególnej tandety. Oto 6 przykładów wyłowionych z tego morza potworności estetycznych.


Zły gust estetyczny owocuje szkaradziejstwami jako erzacami piękna. Innym aspektem tandety jest zestawienie. Obrazu świętej rodziny z rozdeptanymi używanymi butami, zestawieniem ulicznej reklamy z jarmarczną realnością. Wszystko zamiast upiększać miasto, szpeci je dając dowód bezguścia miasta i jego władzy.

Deszczowa środa

12 września, 2012

Środa była deszczowa i chłodna. Deptak zatem nieco pustawy ale za to więcej znajomych. Zdjęć nie robiłem bo byłyby zachmurzone. Za to dla rekompensaty umieszczam kilka zdjęć jeszcze nie pokazywanych. Bardziej słonecznych i radosnych.


Dwa z nich na swój sposób lubię. Niestety obecne Winobranie nie daje zbyt wielu okazji do robienia zdjęć, które bym polubił.

Żenada a nawet żenua

12 września, 2012

Poniższa galeria prezentuje zdjęcie, z których każde jest felietonikiem uzasadniającym tytuł, który nie jest moimi słowami. To słowa przyjaciele zasłyszane podczas rozmowy w centrum strefy winiarskiej tegorocznego Winobrania.

Jak co roku na placu Bohaterów, miejscu gdzie udajemy szacunek dla narodowych symboli i mitów, roller-coster dla ubogich. Atrakcja godna Krępy, czy Łężycy. To miejsce,ta sytuacja, zdradza to co mają w głowach podczas myślenia o Winobraniu jego organizatorzy. Bachusiki, które mają rzekomo promować miasto, być jego promocyjną solą i pieprzem, generalnie podczas winobrania znikają. Jedne poprzez niewyróżnianie się w ogromie tandety zalewającej miasto, inne potraktowane przez organizatorów jak zbędny artefakt. Słowem promują miasto ale jedynie w głowach pomysłodawców. Kiedy mają na to szansę, władza drugą ręką wpycha je prawie, że do śmietnika. Na scenie w Rynku jak na zdjęciu widać, wstrząsające tłumy. Dla koko ta scena i poco zbędny hałas, kiedy i tak, mało kogo to co się tam dzieje obchodzi. Zbędny wydatek ujawnia pomysł na winobranie jaki mają ogranizatorzy: „Postawimy estradkę, coś tam się pokaże, będzie gut”. Co w ten sposób promuje miasto? Moim zdaniem nieudolność. Tymczasem po deptaku graja jacyś dziwni ludzie, a to gość z nieletnią córeczką, a to dwaj podobno z Wilna, wirtuozi od „szła dzieweczka..”, no i zadomowiony w Zielonej Górze wciąż ten sam gitarzysta. Ale czy do tego rodzaju sztuki potrzeba organizować Winobranie.

Lubuskie Anioły

11 września, 2012

Przegląd Lubuski kocha Lubuskie Anioły licząc na wzajemność. Szkoda, że władza miejska nie kocha aniołów. Trudno jednak od władzy wymagać, aby kochała kogokolwiek poza sobą, czego najlepszym przykładem jest tegoroczne Winobranie. Tylko Lilian Lazarska i jej Anioły oraz Jurek Fedro i jego graficzne winobraniowe groteski reprezentują na winobraniowym Deptaku Zieloną Górę na poziomie na jaki nasze miasto zasługuje. Reszta …. szkoda słów. Jeżeli nie byliście zakupić sobie do domu anioła za parę zetów, to zróbcie to jak najszybciej zanim chłód jesieni je w Deptaka wypłoszy. Oto maleńka próba anielskiej atmosfery.

Rozmawialiśmy sobie w południowym słońcu o … nie musicie tego wiedzieć. Ulepszaliśmy na swój sposób świat, puszczając na niebo latawce marzeń i pomysłów. Z Aniołami w tle. Przyszły przedszkolaki i każdy dostał zakładkę do książki z Aniołem. Przepraszam, nie przedszkolaki, ale małe sympatyczne Aniołki. No tak się porobiło.

Karciany Jurek Fedro

11 września, 2012

Urocze kolorowe rysunki Jerzego Fedry są oficjalnym motywem tegorocznego Winobrania. Zarówno wielkoformatowe banery wiszące nad Deptakiem, jak i zabawne gadżety pamiątkowe. To dosyć wyjątkowa realizacja. Połączenie atrakcyjnej pamiątki z estetyką na wysokim poziomie. Są zatem tradycyjnie kalendarze i podstawki pod kieliszki. Tak jak w zeszłym roku. Nowością są magnesy na lodówkę ozdobione tymi uroczymi rysunkami oraz party do gry ze specjalnie zaprojektowanym przez Jerzego postaciami. Królów, waletów i jokerów. W większości są to znane w Zielonej Górze postacie. Damy są wzięte z „głowy” i nikomu się nie powinny kojarzyć. Ani z Wioletami, ani z Bożenami ani Elami.

Prezentujemy zdjęcia tych wartych kupienia kart ale nie zdradzamy kto jest na nich kim. Można w celu rozwiązania zagadki, udać się na Rynek, zakupić karty a przy okazji zapytać o to autora. Ja tak właśnie zrobiłem.

Bachusiki a winobranie 2012

10 września, 2012

Teoretycznie Winobraniu króluje Bachus. Marcin Wiśniewski jak zawsze spełnia się w tej roli wspaniale, ale mnie zaciekawiło co porabiają Bachusiki. Zgodnie z logika tradycji powinny jeśli nie królować to przynajmniej godnie promować winiarską tradycję.

Jak pokazują zdjęcia z godnym promowaniem bywa różnie. Choć prawdę powiedziawszy nikogo to jak widać nie obchodzi.

Winobranie regionalnie

10 września, 2012

Zgodnie z logiką Winobranie mogłoby być prezentacją regionu. Ta koncepcja jakoś nigdy nie zyskała uznania w oczach organizatorów. Jak co roku także i w tym dominuje idea śledzi po góralsku i fasolki po bretońsku.

Jak widać na załączonych obrazkach mamy wyroby z Litwy, Holandii, Francji, Turcji, Peru a nawet ze Śremu. Wśród kilkunastu stoisk, trzeba to uczciwie przyznać jest strefa wina lubuskiego mieszcząca się na jednym zdjęciu. Ale o tym oddzielnie.

Tandeciarstwo winobraniowe

10 września, 2012

Winobranie bez tandety nie ma prawa istnienia. Tegoroczne zdaje się nie dostarcza normalnej dawki tego rodzaju twórczości. O wiele trudniej znaleźć rzeczy naprawdę wstrząsające. Brak gołych bezpruderyjnie kobiet, brak portretów niemieckich żołnierzy. Nie zauważyłem kilimków z widokiem Kremla. Z niejakim zatem smutkiem prezentuję nieliczne przejawy prawdziwego kiczu tegorocznego winobrania.

Winobranie pierwsza niedziela

10 września, 2012

Winobranie jest lustrem w którym przegląda się Zielona Góra. W tym winobraniowym odbiciu można zobaczyć kondycję samego miasta jak i winobraniowych gości. Co prawda większość niedzielnych spacerowiczów stanowią najprawdopodobniej przyjezdni z bliższej i dalszej okolicy Zielonej Góry i to oni nadają ton Winobraniu, jednak idea jest miejska.

I przyznam się, że tegoroczna koncepcja nie poraża ani pomysłami. Może się ujawnią w kolejnych dniach. Jedyną ciekawostką kramarską, jest obecność aktualnego trendu nowomieszczańskiego czyli mody na portret Żyda liczącego pieniądze. Poza tym te same szmaty, starocie produkowane coraz bardziej przemysłowo, zeszłoroczny sympatyczny mim.